niedziela, 12 grudnia 2010

04. Afektowy dół.


     Pierwsze spotkanie. Totalna kicha. Brak tematu. Sztywność. Bojaźń. Niepewność. Sceptyzm. Wahanie. Zwątpienie. Ryzyko. A jednak. Miło. Bardzo miło. Drugie spotkanie. Brak wahania. Totalny luz. Brak krytycyzmu. Pewność siebie. Miło. Nie tak bardzo, ale miło. Później nic. Długo nic. Kilka rozmów z ludźmi. Przekonujące argumenty. Zdanie przewraca się o 180 stopni. Osoba oddala się. Wychodzi po za wcześniej przyjęte schematy. Pewien strach. Usta wyginają się w grymas. 'Nie wierzę Ci'. 'Nie musisz'. Bezsenna noc. Pierwsza. Druga. Trzecia. Dość. Po co to wszystko? Kolejne przespane noce. Pobudki z uśmiechem na twarzy. Nagły optymizm. Nie ciągle, ale zazwyczaj. Decyzja. Podjęta. 
     Decydujący dzień. Przeżyję. To już koniec. Całe życie przede mną. 'Jak dobrze, że mam dzisiaj plany'. Rodzinka przyszła. W pokoju obok głośne śmiechy. Szkliste oczy wpatrzone w obraz z monitora. 'Wytrzymam'. Kilka bezlitosnych słów. Kilka sekund nie do przeżycia. Nie w tym stylu. Koniec. Nigdy nie mieliście rozterek miłosnych?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz